Sparaliżował mnie strach......a moje marzenia.

Właśnie opuściłem strefę komfortu. Wypłynąłem na wody których do tej pory nie znałem. Zamiast spokoju , bezpieczeństwa zobaczyłem coś czego się nie spodziewałem. Na nic się zdały się moje plany i przewidywania. Popełniłem ten błąd o którym piszę i mówię na swoim blogu. Nie żyj przyszłością bo może to wcale się nie wydarzyć i tak się stało wczoraj.
Zapukał do mnie strach, ręce zaczęły się pocić  a do drzwi zapukał strach. Otworzyła odwaga, jednak za drzwiami w pokoju nie było nikogo, została tylko ona. Winston Churchill powiedział " Jeżeli brakuje w życiu odwagi, to inne cnoty nie mają znaczenia."
Poczułem się tak samo  jak kilkadziesiąt lat wcześniej. Jako młody chłopak stawiający pierwsze kroki w tańcu zostałem porzucony na parkiecie. Cóż za strach i wstyd, i ta wewnętrzna złość i urażona duma. Kiedy zaczerwieniony jak dojrzewające jabłko na drzewie usłyszałem takie wewnętrzne pytanie.. Co ty nie dasz rady? Czy te kilka kroków stawianych w określonym porządku może cię pokonać? Odpowiedź była jedna...Nie, nie pokona mnie. Zrobię tyle kroków ile będzie potrzeba i nauczę się tańczyć.No cóż nowa rzeczywistość nie była łatwa, jednak godziny treningu zrobiły swoje i po pewnym czasie bez żadnej spiny mogłem z podniesioną głową stanąć na środku parkietu.
Teraz jest ten sam moment, stoję na środku sali partnerka odchodzi a ja  mówię.. Co ja nie dam rady?
Pierwsze kroki które robi coach nie są wcale łatwe. Jednak tak jak kiedyś ciężką pracą wypracuję takie rozwiązania które pozwolą mi poprowadzić rozmowę coachingową w sposób satysfakcjonujący mnie i klienta. Wypracuję kompleksowe rozwiązania. Drugi raz pokonam samego siebie a za otwartymi drzwiami przez odwagę będę stał ja miło zapraszając do środka.
Tylko wariat się nie boi, od teraz strach będzie moim przyjacielem motywując mnie do działania. Nauczę się z nim żyć a wtedy będzie mi pomagał a nie paraliżował. Nieznane do końca wody coachingu przechyliły moją łódź a woda wlała się do środka jednak, jej nie zatopiła.Teraz jest czas na wylanie wody, obranie kierunku naukę nawigacji i dalszy rejs. Moja łódź popłynie dalej a ogromne fale nie będą już takie straszne.
Dobra pozytywna energia i siła do działania pomoże mi pokonać trudności które pojawiły się w drodze na szczyt.
Nadejdzie ten czas kiedy wrócę na kolejnej sesji silniejszy i mocniejszy. W drodze na szczyt są porażki które uczą pokory ale i uczą nowych rozwiązań. Doświadczyłem tego teraz, wyciągam więc wnioski i idę dalej. 
Dziękuję tym z którymi przeżyłem moje potknięcie, które jest moim prezentem. Dzięki temu doświadczeniu osiągnę jeszcze więcej. A wiecie dlaczego ? 
Bo życie jest piękne i nagradza ludzi twardo idących do przodu nie rezygnujących ze swoich marzeń po pierwszym potknięciu.

Komentarze

Popularne posty